piątek, 21 stycznia 2022

Painkiller

Jakiś czas temu rozmawiałem z moim kolegą biegaczem trójkołamaczem na temat kontuzji. - Wiesz jak to jest zawsze coś tam pobolewa - powiedział mi przy tej okazji. Ano wiem jak to jest. I dziś właśnie, w ramach tej nierównej walki ze wszystkopobolewaniem postanawiam podzielić się ze światem fajnym ćwiczeniem jakie znalazłem w sieci.

Taka sytuacja: w połowie września na mecie zawodów na dychę łapie mnie w Achillesie ból wyraźnie wskazujący nadwyrężenie. Jest życiówka, jest euforia a więc niespecjalnie się ścięgnem przejmuję, zakładam że za kilka dni ból sam minie. Ale nie mija, więc robię przerwę, solidnie przepracowuję ten czas w zakresie ćwiczeń rozciągających i wzmacniających i ból puszcza. Zajebiście. Idę na trening i trach...niefortunny krok na korzeniu wywołuje grymas bólu na mojej twarzy. Dobrze że na drugą nóżkę - pomyślałem sobie. Kostka boleć mnie będzie przez kolejne kilka miesięcy i kosztować mnie będzie 2 wizyty u fizjomana. No dobra kostka zrobiona, Achilles zrobiony, nie mijają 2 tygodnie biegania i pojawia się charakterystyczny tkliwy ból na wewnętrznej części podudzia. K#rwa mać. Znowu k*rwa to samo. Shin Splits we własnej osobie. Dosyć często dzwonię do mojego dobroczyńcy Rafała aby porozklejał mi powięzi lub wykonał inne czary-mary swoimi rękami. Czasem udaje mi się samemu zdusić problem w zarodku - z reguły stosując automasaż piłkami i kijem oraz rozciągając mięśnie łydek. Ale teraz znalazłem coś co dla mnie jest prawdziwym gamechangerem. Tadam! To jest lek na moje powtarzające się potrzeby. Oblukajcie to:


W moim przypadku to ćwiczenie przyniosło natychmiastowe rezultaty. Po dosłownie jednej serii tkliwy ból nad kostką znikł. Ćwiczenie powtarzałem przez kolejne kilka dni i udało się rozwiązać problem. Alleluja. Jako ciekawostkę powiem że od dawna rozciągam i roluję tę partię mięśni ale ćwiczenie wykonane w ten sposób to jest zupełnie inny wymiar ulgi. Prawdziwy Painkiller. Dziękuję Ci Fizjoterapio HD!

Ps. kilka dni po rozwiązaniu problemu z piszczelem, po lekkim treningu odezwało się kolano. A już się chwaliłem znajomemu że nie pamiętam co to znaczy bolące kolana :)

I jak tu kurrr...czaki nie kochać biegania..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz