niedziela, 30 sierpnia 2015

Sierpień - podsumowanie

Sierpień miał być najobfitszym w wybiegany kilometraż letnim miesiącem. I w zasadzie był. Licznik stanął na 228 km, choć powiem szczerze, zakładałem kapkę więcej.

To już naprawdę końcówka przygotowań do maratonu w Berlinie. Zostały dwa tygodnie intensywnego treningu i dwa tygodnie stopniowego zmniejszania obciążeń. Mam w nogach wybiegane ponad 1400km na przestrzeni ostatniego roku. Nie jest to wynik specjalnie imponujący, pamiętać trzeba jednak że w ciągu roku kilka miesięcy wypadło mi ze względu na kontuzje kolan (wrzesień -październik 2014) i zapalenie mięśni piszczelowych tylnych (luty-marzec 2015). Po wyleczeniu urazów kilometraż też musiał rosnąć stopniowo, powoli osiągając pożądany limit.

Co do samego sierpnia to faktycznie, był to miesiąc obfity w biegowe wydarzenia. W pierwszej połowie miesiąca intensywne bieganie połączone było z moim urlopem. Miałem więc okazję pobiegać bo dość pagórkowatych terenach w wysokich i parnych, sierpniowych temperaturach. Zakresy biegów 10-28km. OWB w granicach śr. 5:35min/km, WB2 śr. 5:00-5:10min/km na płaskich trasach. Kilka treningów wypadło - ze względu na bóle mięśni piszczelowych a także rozcięgna podeszwowego prawej stopy. To wpłynęło na końcowy, miesięczny kilometraż. No cóż, piankowy wałek i piłeczka tenisowa muszą teraz pracować na pełny etat. Oby wytrzymać do końca września, po maratonie zrobię sobie wolne, myślę że 2 tygodnie.

Dwa słowa o suplementacji. W ubiegłym miesiącu obiecałem podzielić się spostrzeżeniami na temat wspomagania witaminowego do którego wróciłem po okresie rozbratu. Nie wiem czy 30 dni to wymierny okres. Mam jednak wrażenie że moje mięśnie regenerują się szybciej. Bez suplementacji czułem zmęczenie w nogach  odczuwalnie dłużej. Czy to była sprawka braku witamin i minerałów? Nie wiem, podejrzewam ze tak.

A w ostatnią niedzielę sierpnia pobiegłem w szczecińskim półmaratonie. Ten start miał być dla mnie finalnym testem przed wrześniowym maratonem i podszedłem do niego bardzo poważnie. W zasadzie nie mogłem się tego startu doczekać. Od dłuższego czasu (w zasadzie od Biegu poMOCY, opis imprezy tutaj) układałem sobie w głowię cel i strategię biegu. Marzyło mi się połamanie granicy 1:40. Relację z półmaratonu znajdziecie w kolejnym poście.

Tyle jeśli chodzi o sierpień. Nadchodzący miesiąc zapowiada się jeszcze ciekawiej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz