sobota, 17 października 2015

37. Ogólnopolski Bieg Uliczny "Ćwierćmaraton" Policki

Sezon 2014/2015 oficjalnie uważam za zakończony. Dziś rano wystartowałem w ostatnich w sezonie zawodach.

Ćwierćmaraton Policki miał mi dać odpowiedź, na co mnie stać w biegu na 10km. To było moje pierwsze, "poważne" bieganie na tym dystansie od 4 lat. W 2011 roku, 10 dni po maratońskim debiucie, udało mi się wybiegać 00:44:30. Później biegałem okazjonalnie i bez formy. W Policach chciałem poprawić życiówkę z brodą. Celem było złamanie 44 minut.

Impreza była bardzo kameralna. Wystartowało ok. 200 osób. Trasa prowadziła ulicami osiedla Anny Jagiellonki, będącego częścią wielkiego osiedla Chemik, wybudowanego na potrzeby zakładów chemicznych. Nasunęło mi to pewne skojarzenia z ukraińskim Sławutyczem. Samo osiedle położone jest na skraju Puszczy Wkrzańskiej, co dodatkowo uatrakcyjniło, w mojej ocenie,  trasę.

Pozostając jeszcze przy trasie: pewnym mankamentem dla mnie była jej budowa. Po zatoczeniu pierwszego kilometra, biegacze mieli do pokonania 3 jednakowe pętle. Nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom ale w Policach trzeba było pokonać spory podbieg, na końcu którego należało zawrócić wokół postawionego na środku jezdni pachołka i udać się z powrotem, tą samą drogą. I tak trzy razy. Myślę że manewr zawracania zabierał sporo czasu a dodatkowo wybijał z rytmu.

Na trasie kibicowały niewielkie grupy kibiców, dzieciaki nieśmiało wyciągały rączki do piątek. Wielu lokalnym biegaczom, kibicowali przypadkowo napotkani sąsiedzi, widać było że ludzie znają się tu na wzajem. Bardzo odpowiadał mi ten lokalny charakter biegu, dobrze się czułem na ulicach Polic.

O samym biegu niewiele mogę napisać. Pierwszy kilometr był szybszy niż zakładałem, na trzecim kilometrze moje tempo już było wyrównane. pozostałe kilometry to kontrola tempa/tętna i delikatne ich zwiększanie. Ostatnie kilkaset metrów to już bieg na maksa. Przy okazji zarejestrowałem HRmax o 3 uderzenia wyższe niż dotychczasowe najwyższe zmierzone.

Na metę wpadłem z czasem... no własnie nie wiem z jakim. Organizator ogłosił wyłącznie czas brutto a ja stoper wyłączyłem dopiero po odebraniu medalu. Analizując wykres GPS a także różnicę brutto-netto mojego kolegi Maćka (wystartowaliśmy razem) wychodzi mi czas na poziomie 00:44:09-10. Przyjmuję więc 00:44:10. Nie udało się złamać 44 minut za to wróciłem do domu z życiówką. Jako ciekawostkę napiszę że w tym roku, na wszystkich trzech dystansach (10, 21, 42k) udało mi się pobiec na rekord ale w żadnym wypadku nie zrealizowałem zakładanego czasu. Najmniej zabrakło właśnie dzisiaj.

Teraz czeka mnie trochę odpoczynku. Z początkiem listopada zaczynam nowy sezon. Celem jest złamanie 3:30 w maratonie. Być może zdecyduję się powalczyć z 44 minutami w Goleniowie, 11 listopada. Decyzję podejmę bliżej samego biegu.

I to w zasadzie na tyle. Sezon podsumuję w jednym z kolejnych wpisów. Już dziś mogę jednak napisać że jestem z niego zadowolony, a to czego nie udało się osiągnąć dodatkowo motywuje mnie do pracy zimą. Już nie mogę się doczekać listopada!

Ps. Gratulacje dla Maćka za wyrównanie PB. Gdyby nie nawrotki na końcu podbiegu jestem pewien ze byłaby nowa życiówka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz