poniedziałek, 12 października 2015

World Major Marathons - czyli 1/6 za mną


Od mniej więcej roku chodzi mi po głowie marzenie przebiegnięcia wszystkich maratonów z serii World Marathon Majors.

Całość serii stanowią maratony w Tokio, Bostonie, Londynie, Berlinie, Chicago i Nowym Jorku. Sześć startów w sześciu miastach. Kolejność i termin realizacji nie ma znaczenia.

To raczej marzenie na długie lata. O dopuszczeniu do startu decyduje losowanie lub spełnienie minimum kwalifikacyjnego. Do Berlina udało mi się dostać drogą losowania już za pierwszym razem. Co z pozostałymi, czas pokaże. 

W przyszłym roku nie planuję dalekich maratońskich wojaży, chciałbym pobiec w Dębnie i być może w Szczecinie. Z resztą, zobaczymy co będzie.

Być może to taki trochę absurdalny wpis, równie dobrze mógłbym napisać że chciałbym kiedyś wejść na Mount Everest i też z tej informacji nie wynikłoby zbyt wiele. Ale kto wie, być może kiedyś, z perspektywy czasu nabierze on jakiegoś większego znaczenia?  Na razie 1/6 WMM za mną...

2 komentarze:

  1. Marzenia są po to by je realizować i wpis absurdalny wcale nie jest :-) Wiem co mówię. :-) Powodzenia i będę śledzić

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Ola, ja wiem, że Ty wiesz co mówisz :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń