piątek, 3 kwietnia 2020

Dziś mija rok regularnego biegania po kontuzji - podsumowanie

Dziś jest pierwsza rocznica mojego regularnego biegania, rozpoczętego po przerwie sięgającej lipca 2016 roku, kiedy to musiałem zawiesić mą fantastyczną karierę biegacza-amatora ;). Czas więc na małe podsumowanie.



Równo rok temu przebiegłem pięciokilometrowy odcinek, który opisałem w swoim kapowniku na Endomondo jako pierwszy bieg od niespełna 3 lat bez żadnego bólu w kolanie. Od tamtej pory przebiegłem łącznie 832 km. Czy to dużo? Nie. To bardzo mało. Chociaż, czekaj, wróć. Dla mnie to mało i dużo zarazem. Nie nasyciłem się tym bieganiem przez ostatni rok, fakt. Ale to i tak więcej niż przez te poprzednie 3 lata, łącznie.

Do tej pory, w cyklu 12 miesięcznym najwięcej przebiegłem 2157 km (01.07.2015-30.06.2016) ale w jednym roku kalendarzowym mój licznik stanął na 1762 km (2015). Czyli wspomniane 832 km stanowi ok. 38% mojego najmocniejszego, 365-dniowego okresu. Prawie 40%. To wbrew pozorom wcale nie jest zły wynik.

Odrobinę lepiej wypada w porównaniu roku kalendarzowego, poprzedni rok, stanowiący absolutną większość opisywanego przebiegu (722 z 832 km). Te 722 km stanowi 41%, rekordowego po względem kilometrażu roku 2015.

Przez ostatnie 12 miesięcy średni dystans moich wybiegań wynosił ok. 7.3 km. To nie dużo. Z drugiej strony udało mi się wyjść na trening 113 razy (niespełna 10 razy/ miesiąc). Trzydzieści kilka razy mój trening obejmował min. 10 km. Najdłuższe wybiegania wynosiły 13 km. 

W listopadzie 2019, wystartowałem jak co roku w dziesięciokilometrowym biegu niepodległościowym w Goleniowie. Na mecie zameldowałem się z czasem 47:26. Z jednej strony szału nie ma ale z drugiej, jest to mój czwarty, najlepszy wynik na 10 km w oficjalnym biegu i trzeci (!) najlepszy wynik, uzyskany w goleniowskim biegu. A biorę w nim udział od 10 lat, nieprzerwanie.  Żeby nie było do końca kolorowo: zdarzały mi się w przeszłości szybsze treningi :).

Zmieniłem technikę biegu. Przede wszystkim, przestałem biegać przez piętę. Jako że moje bieganie obecnie nie jest nastawione na wynik, tylko stanowi proces powrotu, nie było to specjalnie trudne. Proces zmiany techniki opisałem tutaj.

Zmieniłem podejście do ćwiczeń wzmacniających. Kiedyś było ich w moim treningu jak na lekarstwo. Teraz poświęcam sporo czasu na ćwiczenia stabilizujące i wzmacniające.

Zmieniłem podejście do ćwiczeń rozciągających i mobilizujących. Owszem, towarzyszyły mi od dawna ale teraz wprowadziłem je do codziennej rutyny. Efekty widzę już, chociaż daleko jeszcze do zadowalających efektów.

Rozbudowałem swój arsenał technik regeneracyjnych. Dokupiłem też kilka zabawek. Zmieniłem technikę rolowania się, tak aby stało się ono efektywniejsze.

Zrzuciłem parę kilo. Przez ostatnie kilkanaście lat wielokrotnie zdarzało mi się za mocno przybrać na wadze. W przeszłości śmiałem się że jako biegacz mogę jeść co chcę bo i tak to spalę. Po przerwach w bieganiu wnosiłem na wagę extra kilka lub może i nawet kilkanaście kilogramów. Traciłem je potem w biegu. Dziś już nie jest mi do śmiechu bo wiem, że zaciągnąłem kredyt który muszę spłacać. I to z sowitymi odsetkami. Na dziś dzień do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze ok. 5 kilogramów do zrzutu.

Dzięki kontuzji jestem (mam nadzieję) bardziej świadomy.

Kontuzja pozwoliła mi rozwijać nowe zainteresowania. Wobec ograniczeń biegowych swoją energię skoncentrowałem na trekkingu górskim. Zacząłem również się wspinać.

Być może ta kontuzja przynosi więcej dobrego niż mogłoby się wydawać.

Napisałem to podsumowanie z dwóch powodów. Żeby docenić to co już się podziało oraz zmobilizować się do dalszej pracy. Żeby nie odpuszczać i nie poddawać się kiedy pojawiają się schody. A pojawiają. A to odezwie się któreś z kolan. Notorycznie coś w nich czuję. A to rozcięgno. A to piszczele. A to wszystko na raz :) Łatwo się czasem w tym wszystkim pogubić. I zniechęcić.  Ale myślę że to nie czas na wywieszenie białej flagi. Trzeba napierać. Efekty już są. Myślę że będą kolejne. Może nie od razu, a może lada moment. Czas pokaże.

Tymczasem idę poćwiczyć na dywanie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz