wtorek, 24 listopada 2020

Farewell Endomondo

Nie tak dawno na biegaczy niczym grom z jasnego nieba spadła hiobowa wiadomość: Endomondo zostanie z końcem roku wycofane z użytku. To z pewnością smutna wiadomość i jednocześnie strata użytecznego i fajnego w swej budowie narzędzia. Ale ta informacja niesie ze sobą również plusy. Przynajmniej dla mnie.


Aplikacja towarzyszy mi w moich biegowych zmaganiach od lipca 2015 roku. Przedtem nie bardzo chciałem z niej korzystać (dość długo oswajam się z tzw. socmediami) ze względu na jej otwarty charakter, a raczej ze względu na moją niewiedzę że można przecież korzystać z urządzenia w sposób całkowicie hermetyczny. Zainstalowałem bo znajomy poprosił mnie abym w ten sposób wsparł akcję charytatywną - przystępując do rywalizacji na możliwie najdłuższy przebiegnięty dystans w ciągu roku.

I to był mój błąd. Wciągnęło mnie momentalnie. Oprócz przydatnych funkcji, uzależniłem się nieco od rywalizacji ze znajomymi. Często też podglądałem ich treningi, co robią, jak robią, ile robią itd. Oczywiście kiedy zaczęły pojawiać się objawy kontuzji nie mogłem przecież przestać biegać bo rywalizacja ucieknie. Żeby było jasne - nie winię Endomondo. Ale pozwoliłem się wkręcić w tą spiralę. Co prawda przez znakomitą większość czasu trwałem konsekwentnie przy założeniach moich programów treningowych, nigdy nie nabijałem ekstra kilometrów bo Endo patrzy ale.. presję sam na siebie wytworzyłem. W rezultacie w momentach kiedy należało powiedzieć stop, brnąłem w to dalej. Bo podium nieistotnej w gruncie rzeczy wirtualnej rywalizacji było na wyciągnięcie ręki.

Oczywiście reasumując wszystkie za i przeciw jest mi szkoda że narzędzie to znika i nie będzie dłużej dostępne. Ale szukając jakiś plusów w tej sytuacji, wiadomość o przejściu Endomondo w stan spoczynku odbieram z pewną ulgą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz