piątek, 1 stycznia 2021

Grudzień i 2020 - podsumowanie

 W kończącym cały rok kalendarzowy miesięcu przebiegłem 49km. Tzn. przemarszobiegłem.

Jest to efekt wzięcia na tapetę 10-tygodniowego planu Jerzego Skarżyńskiego na 60 minut biegu ciągłego. Skoro w zeszłym roku lekkie zwiększanie biegu ciągłego nie uchroniło mnie przed kontuzją lewego kolana to może takie wejście pozwoli na bezurazowe, ponowne budowanie bazy. Pisząc te słowa jestem na ukończeniu 4-tego tygodnia. Jeżeli wszystko pójdzie okej to z początkiem lutego będzie 60 minut w ciągu.

Stan inwentarza z końcem roku:

Kolano prawe - bardzo fajnie, czasami coś się odezwie w biegu (lekkie ukłucie w rzepce czy ucisk) ale generalnie jest bezproblemowo i regeneracja po biegu jest błyskawiczna.

Kolano lewe - problem pojawił się w zeszłym roku w zasadzie w podobnym scenariuszu jak teraz: kolano nie regeneruje się tak szybko jak prawe. Bardzo ładnie znosi obciążenia w biegu natomiast po biegu pobolewa. Dzień po biegu z reguły jest dobry, tzn. czuję że kolano jest słabsze od prawego i coś w nim "siedzi" ale nie boli. Ukłucia w rzepce pojawiają się ale nie ma ich dużo choć więcej niż w kolanie prawym. Noga jest lepiej rozciągnięta (rozciąganie kanapowe) od prawej ale też słabsza w zakresie zginania prostownika. 

Osobiście mam obawy bo lewa noga wyraźnie odstaje od prawej (w sensie kolana i prostownika uda) ale zdaniem fizjomana mam biegać, wzmacniać prostownik i nie porównywać podobieństw tej kontuzji z grudnia 2019 z obecnym stanem kolana. Więc biegam i wzmacniam. Ale obserwuję i porównuję. Jestem już mega przeczulony.

Piszczele nie dokuczają, rozcięgno stopy prawej też coraz lepiej. Wyciszyłem je zabiegami fizjo i intensywnym rozciąganiem statycznym łydek, Achillesa  i rozcięgna. Rolowanie na piłeczce - no cóż, uskuteczniam ale mam takie wrażenie że bardziej mi to rozcięgno podrażniało niż rozluźniało. Być może to tylko mylne odczucie.

Rok 2020 kończę z przebiegniętymi 193 kilometrami. Biegałem wyłącznie na początku roku: styczeń i marzec (luty i kwiecień pojedyncze biegi) oraz pod koniec: listopad i grudzień. Pozostały czas został biegowo zmarnowany z powodu utrzymującego się bólu i dyskomfortu w lewym kolanie. Na dziś dzień jest wyraźnie lepiej i to też daje mi nadzieję na stopniowe zwiększanie obciążeń i regularny bieg. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz