poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Mój pierwszy sezon z bieganiem górskim

Co prawda sezon jeszcze planowo trwać będzie do początku listopada, ale myślę że takie podsumowanie mogę napisać już dziś. Wakacje za nami a ja nie planuję już żadnych wyjazdów w tym roku w góry. Chciałbym więc podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi moich prób biegowych po górach.


Pomysł aby wpleść biegi okołogórskie (myślę że to dobry termin dla określania tych moich pierwszych okołobiegowych górskich prób) nie jest nowy i kiełkował w mojej głowie od prawie dekady. Pierwszy tatrzański quasi bieg reglowy odbyłem w 2012 roku, kierując się z Hali Gąsiennicowej w kierunku drogi Oswalda Balzera przez Psią Trawkę. Trudno się dziwić że pobiegłem, nie ma chyba w całych Tatrach nudniejszego szlaku. W tym samym roku, o ile mnie pamięć nie myli pognałem z Rusinowej Polany przez Wiktorówki, znowu w kierunku drogi OB choć na innym jej odcinku. Te nieudolne pierwsze kroki niewiele miały wspólnego z bieganiem przełajowym ale utkwiły w mojej pamięci dość trwałym, jak się okazuje śladem.

Później na długi czas zapomniałem o przełajach. Było zniechęcenie bieganiem, potem kontuzje, okres fascynacji asfaltem na nowo, znowu kontuzje i tak w kółko. Przełaj wręcz mnie zniechęcał, po co to komu? Wolne człapanie bez przełożenia na wymierne wyniki sportowe - tak jeszcze do nie dawna postrzegałem to zagadnienie. 

  Czyżby Spuk Von Draussen?

Przełom przyszedł w tym roku. W moim treningu od lat występuje jednostka biegowa nazywana przez Jerzego Skarżyńskiego krosem lub biegiem krosowym. Powiem szczerze: nigdy nie przepadałem za krosami. Dość długo tłukłem je jak za karę po Lesie Arkońskim ale kiedy biegi te zaczęły mi się zbyt mocno zapętlać powiedziałem dość i przeniosłem się z treningiem krosowym w Puszczę Bukową. Na trudniejszych i bardziej efektownych widokowo trasach odzyskałem świeżość i radość z treningu w terenie. A po pierwszym szlifie na błocie, od razu zamówiłem parę butów trailowych.

Cóż, na pewno na zmianę mej optyki miał wpływ fakt że kilku z moich biegowych kolegów wciągnęło się w trail i ultra. Z niektórymi rozmawiam dość regularnie o tych naszych biegowych pasjach, innych obserwuję na stravach i tak od słowa do słowa gdzieś to kiełkuje sobie właśnie. 

No dobra, czas na małe podsumowanie. Łącznie ok. 30% mojego biegania to krosy. To daje ok. 300+ km w tym roku. 200+ km to Puszcza Bukowa i nieco trudniejsze biegi na które składają się:

1. Góry Sowie.

Moje pierwsze "prawdziwe" górskie przebieżki. Zrobiłem 2 pełne treningi: pierwszy 9 km przez Rymarz i Kalenicę a drugi 16.5 km w masywie Wielkiej Sowy. Fajne bieganie w dość urokliwej choć technicznie prostej scenerii. Tutaj nauczyłem się że nie pod każdą górę jestem w stanie wbiec a wręcz szybciej/efektywniej jest czasem iść :) Warun był dobry więc biegi te były czystą przyjemnością.


2. Tatry i Zakopane

To dość szczególne dla mnie miejsca. Staram się je odwiedzać regularnie, głównie pod kątem turystyki górskiej. W przeszłości, oprócz wspomnianych na początku wpisu, dwóch niesfornych, reglowych biegów, miałem okazję pobiec na Gubałówkę - był to, nota bene, ostatni bieg w 2016 roku, przerwanym kontuzją kolana. I kiedy mój powrót do biegania ciągnął się niemiłosiernie, aż do 2019 roku,  jednym z mini marzeń było pobiec Drogą Pod Reglami czy centrum Zakopanego. I to udało się w tym roku zrealizować.

Dolina Za Bramką

Tyle że to nie górskie bieganie. Droga Pod Reglami, uzupełniona o fragment Doliny Za Bramką jakieś niewielkie preludium do tatrzańskiego trailu może i stanowi ale najpoważniejszym jak do tej pory moim tatrzańskim treningiem był bieg na Małołączniak przez Kobylarzowy Żleb.


To już naprawdę fajne bieganko. Momentami było ciężko i kije które ze sobą zabrałem stanowiły dla mnie nie lada wsparcie. Do tego szlak przez Kobylarzowy jest niesamowicie atrakcyjny krajobrazowo (a przy okazji mało popularny). Tutaj już przydała się i cienka wiatrówka i lekkie rękawiczki. No i widoki z grani Czerwonych Wierchów o każdej porze roku są, cytując Józefa Nykę, przepyszne.

Jak widać, warun był szacun

Jedyne co popsuło to nietuzinkowe jak dla mnie bieganie to... buty. Posiadam podstawowy model do trailu firmy Saucony i niestety na wilgotnej, tatrzańskiej skale zawiódł on całkowicie. Wyznaję zasadę małych kroków i nie chciałem kupować na początek tej przygody konkretnych glebogryzarek ale niestety, tutaj już trzeba lepszej mieszkanki gumy. Inna sprawa że mokry, wyoblony przez wodę i buty turystów, tatrzański granit to nawierzchnia na której potrafi mi noga wyjechać, okuta w porządny trekkingowy but. A teraz czułem się jak na lodzie. Zejście (nie zbieg) do Doliny Małej Łąki zajęło dużo dłużej niż zajmuje mi zejście w trekkingowych Salewach Trainer, które de facto, uważam za rewelacyjne buty podejściowe.

Trekingowo pod Buczynową Strażnicą 

Jakie wnioski? Jeżeli po tych kilku biegach można wyciągnąć jakiekolwiek, to myślę że na dziś dzień bieganie górskie może stanowić dla mnie ciekawy dodatek do treningu "pod asfalt" i fajną odskocznię od codziennej rutyny. Celowo użyłem stwierdzenia "dodatek" a nie np. "uzupełnienie" bo o ile bieg krosowy może mieć wpływ na poprawę mojej formy pod tradycyjne bieganie, to w przypadku biegów typowo górskich takiej pewności nie mam. Myślę że określenie "turystyka biegowa" które zapożyczam od mojego kolegi Maćka dobrze określa moje aktualne spojrzenie na temat. Ale nie wykluczam też że kiedyś to moje spojrzenie się zmieni.

Trekingowo, widok na Kozią Dolinkę, Granaty, Kościelce


Quo vadis więc panocku? Ano wracam do krosów. Planuję do końca sezonu utrzymać 1 trening krosowy w tygodniu. Z listopadem, jeśli wszystko będzie grało zaczynam nowy plan maratoński i też jest w nim miejsce na kros. Być może, w przyszłym roku będę mógł pobiec na tatrzańskich szlakach których jeszcze nie odwiedziłem. Nie ma tego za wiele, ale drogi doń prowadzące niejako znam na pamięć, będzie więc dodatkowa motywacja aby je pokonać, tym razem biegiem. Niemniej to odległe spekulacje i plany więc póki co pozostaje mi się cieszyć Puszczą Bukową. Już się nie mogę doczekać kolejnego w niej biegu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz