Za mną ostatni, pełny miesiąc cyklu przygotowawczego do maratonu w Hamburgu. Marzec był największym objętościowo i chyba najcięższym okresem powoli kończących się przygotowań.
Z ciekawostek: pierwszego marca dowiedziałem się że nie pojadę na tegoroczny maraton do Nowego Jorku. Fortuna tym razem nie była dla mnie łaskawa i automat losujący nie wybrał mnie spośród 128 tysięcy biegaczy, starających się o 5 tysięcy miejscówek, dostępnych z losowania. No trudno, nie było mi zbyt długo smutno, bo dwa dni później byłem już zapisany na 43. Valencia Marathon, yay!!! Ten maraton od jakiegoś już czasu figuruje na mojej "To-Do List" a teraz pozostaje mi cierpliwie czekać do 3 grudnia 2023 roku!
Czekam więc spokojnie, w między czasie obejrzałem wszystkie chyba filmy na YouTube, nakręcone przez biegaczy z kamer sportowych podczas wcześniejszych edycji tych zawodów. Zajawka jest, ale teraz skupiam się przede wszystkim na Hamburgu i ostatkach przygotowań do tego maratonu. Pozostało niewiele ponad 3 tygodnie, w tym Trzydziestka na samym początku kwietnia, a potem już tylko wspomniany wcześniej tapering, czyli szlifowanie formy i łapanie świeżości przed startem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz