środa, 13 września 2023

Sierpień - podsumowanie

Ostatni miesiąc wakacji już za nami. I tych prawdziwych, szkolnych (nareszcie!) i tych biegowych też. Rozpoczynający się wrzesień oznacza rozpoczęcie bezpośrednich przygotowań do grudniowego Valencia Maraton. Ale najpierw czas na podsumowanie sierpnia!

W sierpniu przebiegłem ok 145 km. W pierwszej jego części pobiegałem jeszcze trochę na pół gwizdka, raz że nieco wakacyjnie, dwa że cały czas oszczędzałem prawy Achilles. Pod koniec miesiąca natomiast rozpocząłem 15-tygodniowy plan przygotowań do maratonu w Walencji.

Jeśli chodzi o formę to uważam że w sierpniu była dobra - jak na wyjściową do bezpośrednich przygotowań. Trochę pobiegałem w Zakopanem ale z uwagi na ścięgno odpuściłem biegi górskie. Reszta to Szczecin i moje codzienne trasy biegowe. Większość sierpniowych biegów to pierwszy zakres, pod koniec pojawił się kros. Tempo systematycznie rośnie i tutaj jestem zadowolony.

Nie jestem zadowolony natomiast ze stanu Achillesa. Niestety, nie jest lepiej, w zasadzie to uważam że jest ciut gorzej. Dolegliwość nie przeszkadza mi nawet, ani w biegu ani przed/po ale czuję że trzeba będzie się nad tym pochylić jeszcze mocniej niż dotychczas. Pisząc te słowa, jestem już prawie w połowie wrześniowych przygotowań i czuję że mocniejsze treningi krosowe powodują, że pojawia się opuchlizna wokół guza piętowego. Pod palcami kiedy uciskam okolice ścięgna czuć bardzo niewielki ból przy przyczepie pięty. Czasem prawie go nie ma, coś tylko się tli nieśmiało ale wiem że czeka mnie przerwa od biegania.

Na dzień dzisiejszy mam nadzieję że uda mi się dociągnąć przygotowania na Walencję i wtedy zrobię przerwę kilkumiesięczną. Mam świadomość że wiosenny maraton nie wchodzi w rachubę. Tylko jakieś nadzwyczajne okoliczności mogłyby...ale stop! Nie ma co myśleć teraz o wiośnie. Najchętniej zrobiłbym przerwę już teraz kosztem jesiennych zawodów, ale mam od miesięcy opłacony praktycznie cały wyjazd, wraz z hotelem i biletami lotniczymi dla całej rodziny i jest mi zwyczajnie szkoda tego startu. Oczywiście mogę do Hiszpanii pojechać wyłącznie turystycznie ale nie specjalnie mi się ten pomysł podoba. Będę więc próbował dotrwać, w dalszym ciągu uprawiam swoje wzmożone czary-mary aby regeneracja była możliwie najlepsza i jeżeli się da walczyć o wynik sportowy to takie ryzyko podejmę. A w zasadzie to cały czas to robię.

No i to byłoby na tyle. Nic się chyba więcej nie działo godnego odnotowania. Ważę ok 76kg czyli do startu trzeba by zrzucić te 2 kg. To nie będzie problemem myślę. Najważniejsze to zdrowie, czego życzę Wam wszystkim i sobie oczywiście też.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz