środa, 5 czerwca 2024

Maj - podsumowanie

Maj był miesiącem odpoczynku po kwietniowym maratonie i zarazem wprowadzeniem do przygotowań do jesiennego startu na dystansie 42km.

W pierwszej połowie miesiąca nie biegałem wcale. Łącznie ponad 3 tygodnie trwał mój roztren po Wiedniu. Po tym okresie zrobiłem USG prawego Achillesa i przyjąłem 1 falę skupioną. Komfort jest  9/10, czyli można powiedzieć bez większych zmian w stosunku do wiedeńskich przygotowań. Mam zielone światło od f-mana więc chyba jest ok.

W drugiej połowie miesiąca zacząłem od marszobiegów aby sukcesywnie dojść do biegania na pełnym dystansie do ok. 13km - OWB i kros pasywny.

kros pasywny 12km

Z końcem maja osiągnąłem stan pozwalający mi na rozpoczęcie maratońskich przygotowań. Przebiegłem łącznie 73km. Waga 75kg - czyli nie zapuściłem się jak świnia (moja startowa to ok. 74kg). Myślę że jest dobrze. Tempa jakie osiągam przed rozpoczęciem przygotowań też napawają mnie optymizmem.

OWB w lekkim terenie

Do kolejnego maratonu będzie mi pomagał w przygotowaniach trener Bartosz Nowicki. Współpracowaliśmy już przed Walencją i Wiedniem w formie konsultacji. Dało to bardzo zadowalające efekty. Teraz idziemy krok dalej i nasza współpraca przyjmie formę treningu bardziej indywidualnego. 

W maju Bartek wprowadził parę zmian w moim treningu. Przede wszystkim poprawił pracę rąk (heh, myślałem że mam dobrą) i kazał zaprzyjaźnić się z piłką lekarską. Ba, nawet pożyczył mi swoją własną! No to się przyjaźnimy, piłka stała się moją wierną towarzyszką! Powoli wprowadza też pewne nieznane mi rozwiązania w mój trening ale jeszcze chyba jest za wcześnie żeby o tym pisać. Myślę że w kolejnym podsumowaniu będę mógł napisać więcej.

Randevu z piłeczką zaraz po pobiegniętym
krosie w Puszczy Bukowej: mmmmmmiiiooooodzioooo :)

Celujemy w sub 3:00 z 3 treningów w tygodniu. Czy się uda? Zobaczymy. Traktuję to jako wyzwanie a nie pewnik przesunięty w czasie. Na pewno jest to możliwe, co udowodnił np. Marek Bogdoł, autor bloga Droga do Tokio. W Wiedniu, parę tygodni temu, udało mi się wykręcić 3:03:07. Walczymy więc o zejście o 3 minuty z haczykiem. Tylko tyle i aż tyle. 

Na jesień chciałbym pobiec Maraton Warszawski i to pod niego się przygotowuję. Nie zapisałem się jeszcze, czasu jest sporo a w odwodzie trzymam też możliwość alternatywnego startu w Poznaniu, gdyby np. Achilles postanowił zbojkotować moje przygotowania i wymusił jakąś przerwę. Ale jestem dobrej myśli. Także pchamy telewizory pod Warszawę! Proszę też o trzymanie za mnie kciuków. Jedno jest pewne: jeżeli uda mi się wystartować na jesień, to po 4 zagranicznych maratonach z rzędu, będzie to start na polskiej ziemi!

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz