poniedziałek, 1 lipca 2024

Czerwiec - podsumowanie

Czerwiec jest moim pierwszym pełnym miesiącem przygotowawczym do wrześniowego Maratonu Warszawskiego.

Mat. Organizatora

W czerwcu pokonałem biegiem ok. 171km. Czyli mniej więcej tyle, ile standardowo przebiegam w czasie pierwszego miesiąca przygotowań . Różnica w tym rozdaniu polega na tym, że nie przygotowuję się sam. Już o tym wspominałem we wcześniejszych wpisach, ale dodam jeszcze, że czerwiec jest pierwszym miesiącem indywidualnej współpracy z trenerem Bartoszem Nowickim. Do tej pory współpracowaliśmy w formie nieco luźniejszej (konsultacje). W maju zaczęliśmy układać podwaliny pod wspólny trening.  A od początku czerwca Bartek prowadzi mnie już "za rękę", przygotowuje mój trening i towarzyszy mi w wybranych jednostkach.

Wygląda na to że komisja weryfikacyjna pozytywnie
oceniła moją krosową pętelkę :)

Moim celem jest pobiec poniżej 3 godzin w Maratonie Warszawskim. Trenuję 3x w tygodniu (nie licząc treningu uzupełniającego) i to też jest jakiś warunek wyjściowy tej naszej zabawy. Nie mam sił i czasu na więcej treningu. Czuję że moje ciało potrzebuje dużej dawki regeneracji a dotychczasowy progres wynikowy na 3 jednostkach tygodniowo satysfakcjonuje mnie. Przeszedłem drogę od sub 3:30 w 2022 do tegorocznego 3:03:07, stosując tą dotychczasową formułę treningu. Wynik 3:11:24 nabiegałem w Walencji'23 jeszcze sam, ale już tegoroczny Wiedeń to efekt wcześniejszej, konsultacyjnej współpracy z trenerem. Wiem że sam nie dałbym rady tego nabiegać. Nie mam wątpliwości że sub 3:10 byłoby tam w moim zasięgu, gdybym pracował solo. Ale mam też poczucie że niewiele więcej. Dlatego też chcę powalczyć pod okiem specjalisty, o taki swój, być może "peak" możliwości. Nie wiem co przyniesie przyszłość, może mi się tak spodoba że jeszcze będę chciał dalej cisnąć, ale na dziś dzień, czuję że co raz więcej siły mnie to kosztuje i co raz więcej potrzebuję czasu na regenerację. Dlatego, niczym przysłowiowy bokser, koncentruję się teraz wyłącznie na najbliższym starcie który traktuję niczym walkę o mistrzostwo świata. 

Tradycyjny kros 12km po Puszczy Bukowej, czyli
tzw. Puszczalski 

Trening z Bartkiem daje mi w kość. Potrzebuję czasu aby dojść do siebie po niektórych sesjach, dodatkowo wciąż dokucza mi Achilles prawy, co obniża morale. No nic, cały czas uprawiam różne czary-mary i staram się trzymać rękę na pulsie. Zapał do pracy jest, jedyne co wk#rwia - to cholerne ścięgno z którym bujam się od prawie 3 lat.  Będzie zdrowie to będą wyniki. As simple as that.

Trening który mi w czerwcu zaserwował trener, wydaje się być podobny do tego co robiłem sam ale jest więcej siły biegowej i więcej treningu, nazwijmy go jakościowego, który czuję w kościach. W dalszym ciągu jest sporo mojego ulubionego krosu, pojawiły się też równolegle krótkie odcinki w drugim zakresie. Nie wiem czy jest sens publikować teraz jakiekolwiek wycinki, tradycyjnie podsumuję moje przygotowania na ich koniec.

W czerwcu zamieniłem piłkę lekarską 3kg na 4kg. Mała zmiana, ale odczułem ją w pierwszym tygodniu ćwiczeń. Za ok. 2 tygodnie powinienem zmienić ją na docelowe 5kg.


Zgodnie z przypuszczeniami nie wylosowałem startu w London Marathon 2025. I dobrze, jestem nastawiony na Boston, oczywiście nie mam żadnej gwarancji że się dostanę, ale szanse myślę są duże. Dowiem się z końcem września. A propos września to zapisałem się wczoraj na Maraton Warszawski. Jestem nastawiony na ten bieg od dawna ale trzymałem sobie jeszcze w odwodzie Poznań. Lubię mieć jednak wszystko zawczasu zaplanowane i jestem spokojniejszy, mając opłacony start.

I to chyba tyle z rzeczy wartych odnotowania. Pchamy więc telewizory dalej! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz