czwartek, 12 marca 2015

Biegowe fatum

Wczoraj dowiedziałem się od kolegi Maćka, że we wrześniu odbędzie się maraton w moim rodzinnym Szczecinie! Powiem szczerze, szczęka mi opadła!

Sęk w tym że bieg zaplanowany jest na 20go września. Tydzień później jest maraton w Berlinie na który udało mi się w zapisać drogą losowania. Berlina nie chcę odpuścić, niestety, jak się teraz okazuje kosztem Szczecina.

Szkoda mi tego biegu i zazdroszczę Maćkowi że będzie mógł pobiec w pierwszym szczecińskim maratonie. Sponsorem tytularnym ma być PZU - zanosi się więc na duże wydarzenie. Dodatkowo, na 3 tygodnie przed maratonem odbędzie się coroczny szczeciński półmaraton, co myślę stanowi idealną konfigurację dla lokalnych biegaczy, chcących pobiec w obu biegach. Maraton w Szczecinie to może być coś wspaniałego, wszak miasto to bogate jest w niesamowicie ciekawe miejsca do zobaczenia. A dla lokalnych biegaczy możliwość pobiegnięcia 42k we własnym mieście stanowić będzie nie lada frajdę.

Mam trochę pecha do szczecińskich biegów. Przez 5 lat udało mi się wystartować wyłącznie raz w Półmaratonie Gryfa. Zawsze termin biegu kolidował mi z innymi okolicznościami, na które z reguły nie miałem większego wpływu. Jedną z okoliczności która pokrzyżowała mi plany był wyjazd do Czarnobyla - faktem jest że była to dla mnie niesamowita przygoda. Kiedyś może opiszę to na blogu. I tak co rok umykał mi półmaraton. W zeszłym roku zawziąłem się że choćby nie wiem co, pobiegnę. I jak już dopiąłem swego to okazało się że trasa została źle wymierzona. W tym roku nowy organizator zarzeka się że nie powtórzy błędów poprzedników. Oby, bo trasa przez centrum Szczecina w ubiegłym roku była k-a-p-i-t-a-l-n-a. Wyeliminowanie pewnych organizacyjnych błędów może sprawić że szczecińska połówka stanie się bardzo atrakcyjnym biegiem.

Skoro już mowa o połówce - w mediach pojawiła się informacja że nazwa Szczeciński Półmaraton Gryfa, zastąpiona zostanie inną, prawdopodobnie Szczecin Półmaraton. Trochę mi szkoda. Mam świadomość że zmiana nazwy pozwoli imprezie być bardziej rozpoznawalną marką w Polsce i nie tylko ale wydaje mi się że mimo wszystko gryf nadawał biegowi pewną specyficzną, lokalną tożsamość. Szczecin Półmaraton? Jakoś tak bezpłciowo to brzmi. Wolałbym Szczeciński Półmaraton lub Półmaraton Szczeciński. Przynajmniej brzmi to po polsku. Nie lubię takich nazw zaczerpniętych z języka obcego, podobnie jak nie mogę się przyzwyczaić do faktu że każdy polski stadion lub hala widowiskowo-sportowa to ARENA.

I na koniec zostawiam, prozaiczną sprawę. Prawdopodobnie nie uda mi się skopać Maćkowi tyłka, który na każdym dystansie zostawia mnie daleko w tyle. Zarzekał się że w tym roku maraton odpuszcza, była więc szansa choć na moment, na jednym jedynym dystansie mieć lepszy wynik. A w Szczecinie pobiegnie.

hard knock life, co tu dużo pisać...:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz